Justine Henin drugi raz w Warszawie
Miała przyjechać rok temu, by bronić tytułu wywalczonego w majowym finale 2005 roku ze Swietłaną Kuzniecową. Nie przyjechała, tłumacząc się potrzebą odpoczynku. Teraz wraca. Od dwóch lat poznajemy nową, coraz twardszą odmianę Justine Henin. Zahartowaną przez trudy życia, choroby i kontuzje. Trudno nie zauważyć, że tenisistka z Belgii, a raczej z Walonii, potrafi walczyć nie tylko na korcie, ale wytrwale pokonuje przeszkody, jakie od lat napotyka poza nim. Niechętnie o tym mówi, w zamian każe nam podziwiać kolejne zwycięstwa.
Na początku był futbolO najważniejszej zmianie w czasie ostatnich miesięcy belgijskie gazety pisały w grudniu 2006 roku. Justine rozstała się z mężem Pierre'em-Yvesem Hardenne. Nie pojawiła się w Australian Open, tłumacząc nieobecność problemami osobistymi. Gdy po powrocie na korty odjęła od nazwiska drugi człon, wszystko stało się jasne. Nie było tylko pewności, jaki będzie tenis wolnej kobiety po przejściach. Kolejne efektowne wygrane w turniejach w Dubaju i Dausze, finał w Miami nie pozostawiły wątpliwości - sport nie ucierpiał, wręcz przeciwnie.
Każdy, kto poznał biografię Justine, nie ma wątpliwości, że druga córka państwa José i Francoise Henin nie miała prostego i łatwego życia. Urodziła się w Liege w Dzień...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta