Mieczysława Abramowicza historie prawdziwe
Siedzimy w stylizowanym na lata 20. wnętrzu gdańskiej cukierni przy Grunwaldzkiej. Herbata jest z dużą ilością cytryny. No i cukier. Abramowicz rozgląda się za łyżeczką.
- Właśnie: łyżeczka! - uśmiecha się. - Od niej można by zacząć moją historię. Z rodzinnych pamiątek rodzice ocalili kilka zdjęć, trochę korespondencji. Ale najważniejsza była niepozorna, pożółkła łyżeczka, którą dziadek nosił w cholewie. W 1905 była z nim w Port Artur, gdzie został trafiony japońskim szrapnelem. Dziadek, oficer wojsk inżynieryjnych carskiej armii, znalazł się w szpitalu w Carskim Siole. Rannymi opiekowały się córki Mikołaja II. W historii łyżeczki pojawiają się wydarzenia i postacie znane z podręczników.
Czekając na tenisistówRodzina Abramowiczów pochodzi z Lubelszczyzny, ojciec Mieczysława przyjechał do Gdańska tuż po zakończeniu walk -dostał pracę w Społem.
- Miasto, gdzie przyszedłem na świat, było obce - wspomina. - Zamieszkaliśmy w budynku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta