Bez walki i bez emocji na boisku w Łodzi
Polacy przegrali w towarzyskim meczu z WĘgrami 0:1. Zmiennicy zawiedli Leo Beenhakkera. Trudno powiedzieć, kto się bardziej nudził: kibice czy piłkarze
Spotkania towarzyskie rzadko podnoszą ciśnienie u kibiców, ale piłkarze, zwłaszcza ci z polskiej ligi, którzy do kadry na razie tylko aspirują, mogliby lepiej udawać, że chce im się walczyć. Od 80. minuty, gdy Mariusz Jop kopnął w polu karnym w głowę Tamasa Priskina, a Tamas Hajnal z jedenastu metrów pokonał Łukasza Fabiańskiego, to Węgrzy mieli więcej okazji do strzelenia kolejnych bramek niż Polacy do wyrównania. Powołanie do kadry to dla piłkarzy z polskiej ligi zaszczyt. Kilka razy pokażą się na boiskach Ekstraklasy, po czym marudzą przed kamerami, że selekcjoner ich nie dostrzega, że zamknął się już w gronie ulubieńców. A kiedy Beenhakker powołuje tych nowych, zdolnych i nawet niekoniecznie młodych, daje im szansę gry w oficjalnym meczu międzypaństwowym, okazuje się, że albo samo powołanie uznali oni za spełnienie swoich zawodowych ambicji, albo zwyczajnie na kadrę są za słabi.Tak bezbarwnego meczu reprezentacja nie rozegrała od dawna. Warto go było obejrzeć tylko z jednego powodu: by się przekonać, że za plecami tych, którzy mają pewne miejsce w składzie, jest pusto. Spotkanie z Węgrami było pierwszym od kilku miesięcy prawdziwym sprawdzianem tych, którzy w kadrze stoją na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta