Jak nie węchem, to smakiem
Z Marcinem Bruczkowskim, project managerem, pisarzem i perkusistą rozmawia Małgorzata Subotić
Czego się pan nauczył w Japonii?Mnóstwa rzeczy. Jazdy lewą stroną drogi, gry na perkusji, japońskiego masażu. Ma pani ochotę na masaż stóp? To jestem pani człowiekiem.
Może przyjdę. A udzieliłby pan instrukcji japońskiego masażu?Proszę bardzo. Tylko uprzedzam, że będę długo mówił. I w punktach.Pierwsze, pozbyć się wszystkich uprzedzeń. Nic, co japońskie, nie jest nam obce. Szczególnie Japonki.Drugie, rozebrać kandydatkę i położyć biustem do dołu na macie. A jeśli nie macie, to na materacu, byle twardym.Trzecie, oczyścić umysł.I ręce – to czwarte.Piąte, krótka modlitwa do wybranego bóstwa szintoistycznego. Do którego, nie wiem, ale one się wszystkie znają, więc w razie czego przekażą komu trzeba.Szóste, naoliwić. Wskazane są olejki zapachowe podgrzane do temperatury ciała, ale w sytuacjach awaryjnych zdarzało mi się odnosić znakomite sukcesy olejem do smażenia ryb. Oczywiście nieużywanym (w Japonii tańsze knajpy kupują olej raz już użyty do smażenia w knajpie droższej, ale do masażu taki się nie nadaje, pacjentka pachniałaby jak frytka).Siódme, przystąpić do realizacji techniki ugniotowo-wzdłużnej nr 8, którą trzeba ćwiczyć przez 20 lat w świątyni medytacyjnej w górach San-moku, więc wyjaśnienie jej wykracza poza ramy tej rozmowy.Ósme, pacjentka powinna wydawać z siebie ciche jęki: „Kimochi iiiii!” (w wolnym tłumaczeniu „O, jak mi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta