Dramat teatru pozbawionego reguł
Jan Kłossowicz - autor pierwszej tak obszernej, dwutomowej, „Antologii dramatu polskiego 1945 – 2005” mówi o powojennych sztukach, języku i formach wypracowanych w walce z cenzurą oraz o problemach twórców piszących obecnie dla sceny
Rz: Pierwszy tom „Antologii dramatu polskiego” złożony ze sztuk m.in. Gombrowicza, Mrożka i Różewicza komponował pan pewnie z przyjemnością. Ale czy teksty, które wybierał pan do tomu drugiego, obejmującego dramaturgię aż po rok 2005, nie doprowadzały pana do rozpaczy?
Jan Kłossowicz: Do rozpaczy – nie, ale im dalej, tym było trudniej. Sztuki układają się w historię powojennej Polski. Między 1956 r. a końcem lat 70. przeżywaliśmy jeden z najciekawszych okresów w dramaturgii. Teatr stał się miejscem oporu wobec komunizmu, jedynym, w którym udawało się mówić rzeczy zabronione. To wywołało wielkie oczekiwania widowni i ciśnienie twórcze u pisarzy. Panowała cenzura, więc posługiwali się stylistyką groteski, parabolą, doprowadzali fabuły do absurdu, bo to, co działo się w kraju, było absurdalne. Skuteczną bronią okazał się śmiech. Widownia śmiała się często i głośno.
Jakie szkody, a jakie zyski przyniosła polskiemu dramatowi cenzura?
Hiszpański dramaturg z czasów Franco Buero Vallejo napisał, że wpływa ona na pisarzy również pozytywnie, bo zmusza do szukania nowych form. Tak bywało u nas. Konstanty Puzyna użył w eseju zwrotu: „ponure praktyki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta