Nasi żołnierze w Azji, czyli Polska bliżej Ameryki
W koszarach śmiertelność żołnierzy jest znacznie wyższa niż na zagranicznych misjach; i to nie z powodu wypadków, lecz głównie z powodu samobójstw młodszych poborowych – pisze publicysta
Nasi żołnierze powinni wrócić do domu – nawołują niektóre media oraz niektórzy politycy. Ta troska tyczy się nie żołnierzy z poboru wbrew woli wysłanych na misje, ale ochotników – którzy przy okazji dobrze zarabiają na swojej azjatyckiej misji. Co parę miesięcy któryś z nich niestety ginie. Jest to bardzo smutne, ale na takim ryzyku polega żołnierski los.
Szkoda za to, że troskliwi redaktorzy nie podali, co też dzieje się w owym domu, gdzie wojsko ma powrócić – a mianowicie, że w koszarach śmiertelność żołnierzy jest paręnaście razy wyższa; i to nie z powodu wypadków, lecz głównie z powodu samobójstw młodszych poborowych – rokrocznie od 50 do 70 żołnierzy – którzy nie wytrzymują znęcania się, jakiemu są poddawani w ramach fali. Tych zaś, którzy wychodzą z wojska okaleczeni psychicznie, z dożywotnim już brakiem zaufania do innych, do siebie i chronicznym lękiem przed najsłabszą choćby konfrontacją –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta