Nie można umrzeć na zawołanie
Porucznik Łukasz Kurowski. Był świetnie zapowiadającym się żołnierzem. Dowodził plutonem czołgów. Zginął 14 sierpnia 2007 roku w Afganistanie
– Nie chciałam go tam puścić. Byliśmy dopiero dwa lata po ślubie. Ale mówił: „Żabko, to tylko pół roku. Ani się obejrzysz, jak przeleci”. Wojsko to było jego życie. Był młody, chciał się pokazać. Pojechał – Aneta Kurowska sama nie wie, ile razy opowiadała tę historię.
Za każdym razem jest tak samo ciężko. Po wyjeździe Łukasza pozostały e-maile i skype. – Rozmawialiśmy codziennie, a ja odliczałam dni do jego powrotu. Cieszyłam się, że został tylko tydzień. Pewnego dnia się nie odezwał. Miałam nawet o to pretensje. A kiedy nazajutrz w drzwiach stanęli żołnierze, ugięły się pode mną nogi. Wiedziałam, że to koniec...
Nieważne, jak długo, ważne jak
14 sierpnia 2007 roku z Gardez we wschodnim Afganistanie jak zwykle wyruszył wojskowy patrol. Mniej więcej 20 kilometrów od bazy został ostrzelany przez Talibów. Wywiązała się regularna bitwa.
Aneta Kurowska codziennie jest na grobie męża. Była też na spotkaniu wdów po żołnierzach
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta