Stroszenie piór
Ludzie książki piszą. Zamiast listów. Biorą się do tego zwłaszcza ci, którzy posiedli pewne umiejętności w odpłatnym zaczernianiu papieru: dziennikarze, scenarzyści, pracownicy agencji reklamowych.
Chcą się podzielić spostrzeżeniami na tematy drażliwe i niechodliwe; problemami nieistotnymi dla firm, w których pracują.
Ujawniają mroczne strony finansowego sukcesu. I cenę, jaką wielu za to płaci. To trochę tak, jakby kąsali rękę, która ich karmi. Swego rodzaju zdrada.
Toteż nie adresują swych wynurzeń do nikogo konkretnego. Rzucają butelkę z listem w fale oceanu – może ktoś ją wyłowi i zareaguje?
Ostatnio mamy w Polsce klęskę urodzaju prozy demaskatorskiej, antykapitalistycznej. Na razie każda książka pozostawia wiele do życzenia, oceniając je od literackiej strony. Ale choć zżymam się podczas lektury na ułomności stylistyczne i dramaturgiczne, do pewnego stopnia rozgrzeszam autorów. Większość z nich pisze, żeby odreagować frustrację. Może też ku przestrodze innym.
Moralizatorzy po przejściach
Oto kilka najnowszych przykładów tego typu literatury, zróżnicowanych w formie, odmiennych jakościowo. Marzena Matusiak w „Zamykamy, ale ładne mogą zostać” – powieści-reportażu z komiksowymi ilustracjami, Tomek Tryzna w fotopowieści „Taniec w skorupkach”, Ivan Gruzoff (pseudonim scenarzysty i reżysera Andrzeja Molskiego) w fabule ze światka przestępczego „Siemanko”, Krzysztof Beśka w „Bumerangu”.
Co łączy te książki? Ton szczerości, wręcz ekshibicjonizmu. A także opisy stanów odmiennych od świadomości, po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta