Trzy kolory Francji i pomarańczowy
Lata 80. były czasem niespodzianek i pięknej gry. Wreszcie trafiły na swój czas Francja i Holandia, drużyny, które wcześniej w wielkich turniejach bywały efektowne, ale nigdy zwycięskie
Francuzi wymyślili mistrzostwa świata, Europy, klubowy puchar mistrzów, założyli FIFA, potem UEFA, stawali na ich czele. I patrzyli przez dziesięciolecia, jak trofea, niektóre wciąż nazywane imieniem francuskich pomysłodawców, wznoszą do góry inni.
Pomijając szwedzki mundial 1958 roku i trzecie miejsce na świecie – oraz strzelecki rekord Justa Fontaine’a – zwykle przypadała im w mistrzostwach rola statystów. Z wielkich piłkarskich narodów oni czekali na złoto mundialu lub ME najdłużej.
Kłopotliwy kolor
Klątwę zdjął dopiero Michel Platini. 27 czerwca 1984 roku na paryskim Parc des Princes po zwycięskim finale z Hiszpanią wziął w ręce Puchar Henriego Delaunaya. Wszystko zostało wśród swoich, nagrodę wręczał mu francuski szef UEFA Jacques George.
Holendrzy to inna historia. – Pomarańczowy jest kłopotliwym kolorem – powiedział kiedyś Johan Cruyff, próbując wytłumaczyć nieszczęścia reprezentacji w najważniejszych meczach, zwłaszcza finałach MŚ w 1974 i 1978 roku. Ale zanim pomarańczowy stał się kłopotliwy, był zupełnie niewidoczny. Holandia zagrała dwa razy w przedwojennych mundialach, a potem zniknęła aż do MŚ w Niemczech. Futbol nie był tam traktowany poważnie, to się zmieni dopiero pod koniec lat 60., razem z awansami Ajaksu w europejskich pucharach.
Niedługo później narodzi się futbol totalny, pokolenie Cruyffa pod wodzą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta