Jak dyskutować o literaturze, nie czytając książek
Krytycy nie zaprzątają sobie głowy lekturą dzieł, które mają potem oceniać. Pisarzy nie interesują recenzje
„Nigdy nie czytam książki, o której mam napisać. Tak łatwo się zasugerować” – powiedział Oskar Wilde. Myśl posłużyła za motto przewrotnego eseju Pierre’a Bayarda, profesora literaturoznawstwa na uniwersytecie w Paryżu. Autor „Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało” dowodzi, że można przeprowadzić pasjonującą dyskusję na temat książki zupełnie nam nie znanej, przede wszystkim wtedy, gdy nasz rozmówca też nie ma pojęcia o jej treści. Bayard zauważa, że nieczytanie może przybrać kilka form: są książki, których nie mieliśmy w rękach, i takie, które przekartkowaliśmy lub znamy ze słyszenia. Nie wolno pominąć dzieł, przez które przebrnęliśmy, ale kompletnie o tym nie pamiętamy. Profesor analizuje sytuacje, w jakich najczęściej możemy zostać zmuszeni do wypowiadania się na temat nieznanych nam książek, i dzieli się swymi doświadczeniami nieczytelnika. „Mówienie o nieprzeczytanych książkach to autentyczna działalność twórcza – pisze w finale – zasługująca na uznanie tak samo jak inne, bardziej doceniane w społeczeństwie dziedziny sztuki, choć może mniej oczywista”.
Czarna lista krytyków
– Odkąd Henryk Bereza po lekturze mojego opowiadania „My sweet Raskolnikow” – historii o tym, jak potencjalny morderca został kochankiem bogatej staruszki – odkrył, że mam kompleks Edypa, zaczytuję się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta