Niewolnicy są wśród nas
Rozmowa z Benjaminem Skinnerem
RZ:Trudno byłoby mi kupić niewolnika?
Benjamin Skinner: To bardzo proste. Siedzę w kawiarni na Brooklynie w Nowym Jorku. W czasie przygotowywania mojej książki sprawdziłem, że w ciągu 5 godzin mógłbym nawiązać kontakt z handlarzem ludźmi. Zakup niewolnika jest nie tylko łatwy, ale też nieprawdopodobnie tani. W roku 1850 za człowieka w Stanach Zjednoczonych trzeba było zapłacić 30 – 40 tysięcy dolarów. Niewolnik, którego mi zaoferowano, kosztował 50 dolarów.
Gdzie to miało miejsce?
W Port-au-Prince na Haiti. Pewnego dnia poszedłem z tłumaczem do osoby, który przedstawił się jako agent zatrudnieniowy. Ale wszyscy wiedzieli, czym ten człowiek się zajmuje. Spotkaliśmy się przed zakładem fryzjerskim i zaczęliśmy negocjacje w sprawie zakupu dziecka. Na początku Haitańczyk chciał 100 dolarów, ale zbiłem cenę do 50. I żeby wszystko było jasne – obie strony doskonale wiedziały, że tu nie chodzi o adopcję, tylko o wykorzystanie dziecka do pracy. W pewnym momencie ten agent zapytał mnie, czy chcę to dziecko dodatkowo jako „partnera”. Mój tłumacz wyjaśnił dokładnie, co to miało znaczyć: chodziło o to, że mogę je wziąć nie tylko do pracy, ale jako niewolnika seksualnego. Mówiliśmy o 12-letniej dziewczynce.
Na pewno i tak nie wjechałby pan z nią do USA.
Agent zapewniał, że posiada papiery adopcyjne. W Stanach Zjednoczonych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta