Bezwstyd sitwy
Obronnym odruchem korporacji zdaje się rządzić zasada: lepiej już niech panuje powszechna demoralizacja i niech rządzą środowiskiem gangsterzy, niż miałby ktoś niewczesną krytyką wzmocnić prawicę „zagrażającą demokracji”
Dwudziestolecie urzędu rzecznika praw obywatelskich upłynie pod znakiem bojkotu obchodów, między innymi ze strony pierwszego rzecznika, profesor Ewy Łętowskiej, oraz prezesa Trybunału Konstytucyjnego Jerzego Stępnia. Inicjatorem bojkotu jest prezes Sądu Najwyższego Lech Gardocki. Wbrew logice (bo chodzi przecież o uszanowanie urzędu, a nie o prywatną imprezę doktora Kochanowskiego) prezesi SN i TK postanowili w ten sposób „ukarać” RPO za krytykę ich instytucji oraz rozmaitych patologii środowiska prawniczego wyrażoną przez niego zresztą w słowach bardzo wyważonych w wywiadzie prasowym.
Kamieniem obrazy stała się reakcja Janusza Kochanowskiego na uchwałę Sądu Najwyższego zdejmującą odpowiedzialność z sędziów, którzy orzekali areszty i inne kary na podstawie dekretu o stanie wojennym, zanim jeszcze dekret ów formalnie wszedł w życie. Uchwała ta została przez rzecznika praw obywatelskich zaskarżona, szczegółową analizę prawnej strony zagadnienia znajdą zainteresowani gdzie indziej. Nawet laikowi rzuca się jednak w oczy karkołomność stosowanej przez prezesa Gardockiego argumentacji, wedle której winni bezprawia nie mogą za nie odpowiadać, bo nie mieli instrumentów prawnych pozwalających odmówić uczestnictwa w nim. Mówiąc językiem prostszym, sędziowie, którzy sprzeniewierzając się zawodowemu powołaniu i prawu, sami zdegradowali się do roli trybika w machinie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta