Dolina nicości
Fragment powieści Bronisława Wildsteina
Wilczycki zgodził się przyjąć go za dwie godziny. Leżał nieomalrozwalony w fotelu pod sławnym kalendarzem Pirellego z luksusowymi dupami. Dlaczego ten kalendarz jest taki sławny? Czułno bez sympatii patrzył na naczelnego, który, chociaż nie miał jeszcze czterdziestki, zaczynał już tyć. Brzuch wylewał się mu znad paska.
Łysiał. Czułno znał go parę lat i szef posunął się przez ten czas zdecydowanie za bardzo. Bohaterowie są zmęczeni.
– Gwiazda stawia twarde warunki. Cóż to za nagłe sprawy? – gadał leniwie Wilczycki, wskazując mu głową krzesło naprzeciw.
Czułno był przygotowany. Rzucił na biurko szefa deklarację współpracy Lwa i, rozparty, popijając kawę, czekał na reakcję.
– To o niego chodzi? – Z głupią miną Wilczycki powtarzał rytualne pytanie.
– Mam jego raporty i chyba mogę mieć więcej. Przy Okrągłym Stole był bardzo ważny, tak? Wynika z tego, że tak trochę to esbecy negocjowali sami ze sobą...
– Nie przesadzaj! – Wilczycki zgubił swoją rozleniwioną pozę.
Resztki włosów zjeżyły się mu na głowie, twarz się ściągnęła.
– Trochę przesadzam, ale zaczynam się zastanawiać, czy niektórzy z tych, co siedzieli tam po naszej stronie, nie domyślali się jego roli i czy nie był on kimś w rodzaju pośrednika... Powiedziałem: po naszej, śmieszne, miałem wtedy 13 lat...
– Ale to była nasza strona...
– Wilczycki wpatrywał się w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta