Obrońcy przechodzą do ataku
W eliminacjach przegrali tylko raz, zebrali najwięcej punktów spośród startujących drużyn. Otto Rehhagel twierdzi, że maszyna przed czterema laty wygrywająca ze wszystkimi, których spotkała na drodze, teraz działa jeszcze sprawniej
Cztery lata temu na mistrzostwach Europy w Portugalii świat zobaczył kilkunastu nieznanych, przeciętnych, najczęściej rezerwowych w klubach piłkarzy, którzy pod wodzą niemieckiego trenera wyeliminowali wszystkich faworytów.
Dwukrotnie pokonali gospodarzy – Portugalczyków – i wywalczyli złote medale. Pisano wówczas, że futbol doszedł do ściany, że wielkie turnieje zaczynają tracić sens, skoro na najwyższym stopniu podium może stanąć drużyna, która od fazy pucharowej wszystkie mecze wygrywa po 1:0, a kibice z oglądania jej gry przyjemność mają żadną.
Podejrzliwi Grecy
Dla greckich kibiców to jednak nie było wielkim problemem. W kraju wybuchła euforia, piłkarzy witano jak monarchów na starym Stadionie Panateńskim, nie było też końca peanom na cześć trenera, który udowodnił, że także na południu Europy można wprowadzić dyscyplinę.
Otto Rehhagel od początku swojej pracy z reprezentacją Grecji rządził twardą ręką – wyrzucił zawodników, którzy uważali się za najważniejszych w drużynie, nie dał się omotać prezesom trzech największych klubów – Panathinaikosu, Olympiakosu i AEK. Oni próbowali na nim wymuszać jak na każdym poprzednim trenerze powoływanie równej liczby zawodników z każdego z tych klubów.
Niemiec szedł pod prąd, ucząc piłkarzy, że radosny futbol nastawiony na strzelanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta