Gram dla kraju, nie dla trenera
Jakub Błaszczykowski, piłkarz Borussii Dortmund o fatalnym początku eliminacji do mistrzostw świata, atmosferze w kadrze Leo Beenhakkera i powodach do optymizmu.
RZ: Zgodnie z zapowiedzią porozmawiał pan już po męsku z kolegami?Jakub Błaszczykowski: Żadnej rozmowy na razie nie było. Jednak każdy z nas mecz ze Słowenią na spokojnie przemyślał i wszyscy zdajemy sobie sprawę, że zawiedliśmy. Po powrocie do Wronek oglądaliśmy fragmenty tego spotkania. Trudno wytłumaczyć, dlaczego po 25 minutach się zatrzymaliśmy i patrzyliśmy, jak grają rywale.
Może pana kolegom zabrakło sił, bo nie grają w klubach?
Może trochę tak było, bo trudno w takim upale biegać przez 90 minut, kiedy nie jest się do tego przyzwyczajonym, ale z drugiej strony słońce tak samo grzało Słoweńcom i nie ma co szukać tanich wymówek tłumaczących naszą grę. Uważam, że chociaż drużyna jako całość nie jest w najlepszej formie, to zabrakło nam także szczęścia. Gdybyśmy wykorzystali którąś z sytuacji zaraz po tym, gdy objęliśmy prowadzenie, mecz mógł się skończyć zupełnie inaczej. Sam też strzeliłem w słupek, zabrakło precyzji. Wiemy, że zostało nam już tylko dziewięć meczów, że
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta