KRUS – czyli jak podzielono Polaków
Cała Polska stoi na branżowych przywilejach. Adwokaci płacą podatek liniowy, górnicy idą bardzo wcześnie na emeryturę, nauczyciele mają krótki tydzień pracy, a księża sprowadzają samochody bez cła – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
O Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego pisze się ostatnio i mówi dużo, niestety niezbyt mądrze. Króluje stereotyp: pazerni rolnicy i cwaniacy udający rolników okradają budżet, gdyby nie okradali, toby starczało pieniędzy na wszystkie potrzeby. Postulowana reforma KRUS przedstawiana jest przy tym jako znaczący element naprawy finansów publicznych, choć oczekiwania wobec niej są jawnie niespójne – z jednej strony politycy chcą zwiększyć obciążenia rolników na rzecz systemu ubezpieczeń społecznych, z drugiej zgodnie uznają konieczność zachowania KRUS jako swego rodzaju instytucji socjalnej poprawiającej byt ubogiej ludności wiejskiej.
Pelargonia i złota rybka
Pisząc na ten temat, nie mogę pominąć faktu, że jako współwłaściciel 5,5-hektarowego gospodarstwa rolnego, niezatrudniony na etacie ani nieprowadzący działalności gospodarczej i utrzymujący się wyłącznie z honorariów autorskich, jestem przez prawo traktowany jako rolnik. Bywa to co i raz obwieszczane przez funkcjonariuszy salonu jako wielka sensacja, w takim tonie, jakbym zarejestrował się w KRUS na doniczkę z pelargonią albo akwarium ze złotą rybką; nie mogąc doszukać się na mnie żadnego lepszego haka, ten i ów usiłuje przekonać czytelników czy widzów, że kryzysowi ubezpieczeń społecznych winien jest oszust Ziemkiewicz, który zamiast za biurkiem bezczelnie siedzi sobie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta