Nieznany drapieżnik budzi lęk pod Krakowem
Policjanci, strażnicy leśni, dwa śmigłowce – tak wyglądała wczorajsza akcja w podkrakowskich lasach. Tym razem nie szukano groźnego przestępcy, ale drapieżnika podobnego do lwa lub pumy.
Dziwne zwierzę zauważył i nagrał na telefon komórkowy mieszkaniec wsi Jeziorany. Zawiadomił o tym władze.
Słabej jakości nagranie nie pozwoliło pracownikom krakowskiego zoo na rozpoznanie zwierzęcia. – Mogę tylko powiedzieć, że miało miękkie kocie ruchy – mówi „Rz” Teresa Grega, wicedyrektor zoo.
Sygnał o zwierzęciu potraktowano poważnie. Na słupach pojawiły się ostrzeżenia, by uważać i nie wypuszczać psów. Rodzice nie pozwalali dzieciom wychodzić samym z domu. W stan gotowości postawiono policyjną grupę szturmową z pociskami usypiającymi.
– Policjanci przez lornetkę zobaczyli zwierzę, które wyglądało na lwicę lub panterę. Ale szybko znikło w lesie – relacjonował po południu Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
Nie wiadomo, skąd się wziął tajemniczy przybysz. Pewne jest tylko, że żaden drapieżnik nie uciekł z zoo w Krakowie i Chorzowie. Być może „kot” pochodzi z prywatnej hodowli.
Na noc poszukiwania przerwano. Miały być wznowione dziś rano.