Podróż do kresu grudniowej nocy
Trzydzieści pięć lat po opublikowaniu sławnego poematu „Moskwa – Pietuszki” ukazał się polski odpowiednik dzieła Wieniedikta Jerofiejewa – „Bruderszaft z Belzebubem” Macieja Rybińskiego.
To jedna z najlepszych książek kończącego się roku.
Ogromna i jakże przyjemna niespodzianka. Maciej Rybiński, cierpiący na gazetową biegunkę, od lat zasypuje nas politycznymi artykułami, komentarzami, a zwłaszcza felietonami. Zdarzają mu się perły, często jednak ginące w masie tekstów – powiedziałbym – przewidywalnych. To zresztą wyjątkowo trudna i niewdzięczna rola: spróbujcie dzień w dzień dostarczyć do gazety świeży towar, niezmiennie dowcipny, z zaskakującą i wbijającą się w pamięć puentą. Ale dziennikarstwo tak mocno zaciążyło nad pisarstwem Rybińskiego, że – jak sądzę – zapominało się, że to ten facet napisał scenariusz najlepszego serialu telewizyjnego schyłkowego okresu PRL, jakim był „Alternatywy 4”.
SPATiF jak Dworzec Kurski
I oto „Ryba” przypomniał o sobie książką życia. Swojego życia, bo niezależnie od wszelkich fantazji odbijają się w niej koleje losu autora ze szczególnym uwzględnieniem gorącego okresu pierwszej „Solidarności”, emigracji i powrotu do kraju.
Podobno – jak twierdzi pisarz – początki „Bruderszaftu z Belzebubem” (niemającego jeszcze tego tytułu) sięgają właśnie emigracji, a książka wzięła się z nostalgii. Za Polską, za Warszawą, za Traktem Królewskim, a i za w jakiejś mierze pokrywającym się z tym ostatnim „szlakiem”, z drobiazgową dokładnością przedstawionym w pierwszej części powieści, najbardziej jerofiejewskiej. Rybiński wspomina, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta