Celnicy kwestionują ceny ustalone w umowie
Podwyższanie akcyzy nie pozostaje bez wpływu na pozostałe podatki, które płacą firmy z branży motoryzacyjnej – zarówno VAT, jak i podatek dochodowy. Może to nawet pozbawić polskiego fiskusa części wpływów, na które liczy – przestrzegają eksperci
Dilerzy samochodów nie rozumieją, dlaczego celnicy kwestionują ceny nowych aut. Nauczeni doświadczeniem kolegów, którzy sprowadzają auta używane, nie chcą wchodzić w spór z organami celnymi. – Raz się sprzeciwiliśmy i więcej się to nie powtórzy. Czekaliśmy prawie półtora roku na rozstrzygnięcie sporu. W tym czasie nie mogliśmy sprzedać samochodu, a klient rwał włosy z głowy – opowiada anonimowo jeden z dilerów, którzy sprowadzają również używane auta.
Cena cenie nierówna
Eksperci z branży motoryzacyjnej są zdania, że ustalanie wartości rynkowej jest co najmniej dziwne. Bo, jak mówią, cena jest taka, jaką klient jest gotów zapłacić. Poza tym inaczej się ją kalkuluje, kiedy ktoś kupuje jeden pojazd, a inaczej – kiedy np. 100 samochodów na firmę (tzw. klient flotowy).
Są jeszcze promocje. Zwłaszcza w grudniu klientów kuszą upusty na rocznik. A wtedy samochód, którego cena katalogowa wynosi np. 100 tys. zł, można kupić już za, powiedzmy, 80 tys. zł, jak mówią reklamy. Gdyby uznać rozumowanie celników za prawidłowe, to w tej sytuacji diler powinien i tak naliczyć akcyzę od wyższej ceny. Eksperci przekonują, że to absurd, bo jeśli przyjąć, iż wartość nowego auta spada o 20 – 30 proc. już przy wyjeździe z salonu, to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta