Estonia: witajcie w ciężkich czasach
Porównania z Łotwą stały się tu rodzajem narodowej terapii. – Oni mają Rygę, zwaną Paryżem północy. My oszczędności na ciężkie czasy – mówią w Tallinie
Wielki szok. Przyzwyczailiśmy się, że jesteśmy najlepsi. Byliśmy prymusem w szkole gospodarki rynkowej. Chwaliła nas sama Margaret Thatcher. Upadek z takiej wysokości boli – mówi „Rz” Jaan Kaplinski, najwybitniejszy estoński poeta, wymieniany jako kandydat do literackiej Nagrody Nobla. I dodaje: – Całe szczęście, że intuicja mnie nie zawiodła. W samą porę sprzedałem wszystkie akcje estońskich przedsiębiorstw.
W trudnych chwilach Estończycy znajdują jednak pocieszenie. Inne państwa bałtyckie kryzys uderzył mocniej.
– Kiedy Estonia zaoferowała Łotwie pożyczki w wysokości 100 mln euro, wszyscy dobrze wiedzieli, że nie chodzi o to, by pomóc. Po prostu lubimy utrzeć Łotyszom nosa – przyznaje jeden z estońskich dziennikarzy.
Nigdy jeszcze w miejscowej prasie nie pisano tak dużo o Łotwie. Katastroficzne historie o finansowym krachu sąsiada nie schodzą z łam gazet.
– To rodzaj narodowej terapii. Unikamy w ten sposób zmierzenia się z naszą rzeczywistością i poprawiamy nadwątloną samoocenę – mówi psycholog prof. Voldemar Kolga.
Nie ulega wątpliwości, że Estonia jest w lepszej sytuacji niż Łotwa również dlatego, że wypracowała rezerwy finansowe, sięgające 10 procent PKB.
– Mamy miękką poduszkę, na której na razie lądujemy. Oczywiście, te pieniądze już topnieją i nie starczyłoby nam na długo, gdyby nie było radykalnych cięć w budżecie. W każdym razie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta