Publicysta likwidator
Lech Wałęsa zagrzmiał. Zapowiedział, że opuści Polskę, zwróci przyznaną mu Nagrodę Nobla i wycofa się z życia publicznego. Polacy z przerażeniem patrzą, co będzie dalej. A dalej premier Donald Tusk zagroził likwidacją Instytutu Pamięci Narodowej.
Wszystko dlatego, że pewien nikomu wcześniej nieznany świeżo upieczony magister UJ, zatrudniony tymczasowo na stanowisku archiwisty w krakowskim oddziale IPN, opublikował w prywatnym, niszowym wydawnictwie Arcana biografię Wałęsy, w której – opierając się na wątpliwych źródłach – napisał, że były prezydent był agentem SB oraz miał nieślubne dziecko. Całość okrasił wypowiedziami wrogów Wałęsy, zarówno znanych, jak i anonimowych.
W świecie „Gazety Wyborczej” na realną polemikę miejsca nie ma. Tu wspiera się „naszych”, wali w „obcych”
To prawda, nie sposób zaakceptować ustaleń opartych na donosach i plotkach. To prawda, że więcej mówią one o zawiści wobec Wałęsy niż o jego życiorysie. Ale, na Boga, czy napisanie najsłabszej nawet książki – a co do tego też istnieje spór – wystarczy, by usprawiedliwić takie zachowanie? To, że Wałęsa przyzwyczaił nas do wypowiedzi brutalnych i nonszalanckich, nie dziwi. Jednak fakt, że w awanturę postanowił wdać się Tusk, wskazuje, że i jego ogarnęła epidemia szaleństwa.
Nawet miłośnicy miłości potrafią gadać bzdury. Czy jeśli nie IPN, ale na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta