Indiana Jones z Sidemi
Gdy pierwszy raz wykręcam numer jego telefonu we Włodzimierzu, mam sporo wątpliwości. Walerij Juriewicz Jankowski ma przecież 98 lat. Czy warto niepokoić starszego pana, który już pewnie niewiele pamięta?
– Ależ proszę wpaść. Kiedy pani będzie? – pyta rzeczowo rześki głos w słuchawce. Gdy kilka dni później wchodzę do mieszkania Jankowskich, opada mi szczęka. Ani śladu niedołężnego staruszka. Drzwi otwiera wysoki mężczyzna, wprawdzie wsparty na lasce, ale mimo to wyprężony jak struna. Gdy siadamy za stołem, nalewa domowego koniaku. – Dwa, trzy kieliszki codziennie do obiadu dobrze robią na zdrowie – mówi rosyjski Indiana Jones, w którego żyłach płynie polska krew.
Jabłko od jabłoni pada niedaleko. Jego dziadek – polski student ze szlacheckiej rodziny zesłany przez cara na Syberię za udział w powstaniu styczniowym – został pionierem Dalekiego Wschodu. Na Syberię wraz z innymi więźniami szedł ze Smoleńska piechotą przez półtora roku. Po odbyciu katorgi zarządzał kopalnią złota. Potem kupił i zagospodarował półwysep Sidemi – dziś Półwysep Jankowskiego. Polował na tygrysy, uprawiał żeń-szeń, hodował konie i pracował jako geograf, ornitolog, entomolog oraz archeolog.
Historia jego wnuka Walerego jest nie mniej barwna i niezwykła. Beztroskie dzieciństwo w zbudowanej przez dziadka, Polaka, posiadłości na półwyspie Sidemi przerwane przez ucieczkę przed bolszewikami do Korei, myśliwskie wyprawy w Mandżurii i Chinach, udział w wojnie z Japonią w szeregach Armii Czerwonej, potem gułag – za „kontakty z międzynarodową burżuazją”. Dalej: Magadan, Władywostok i w końcu Włodzimierz, gdzie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta