Stasiu, nie celuj do ludzi
Psychologowie o tym, czy pozwolić dziecku „strzelać” plastikowym karabinem, czy nie
Szkodliwość militarnych zabawek obrosła mitem. Wciąż jednak są bardzo popularne. Do najchętniej kupowanych należą nie tylko pistolety z plastiku, ale i kosztowne, skomplikowane modele „broni”. Tymczasem spór wokół wojennych zabaw wciąż trwa. Towarzyszy mu wiele nieporozumień. Podzieleni są nie tylko rodzice, ale i psychologowie.
– Moi przyjaciele z dzieciństwa bawili się patykami, udając, że to karabiny, i żaden z nich nie wyrósł na przestępcę! – mówi dr psychologii Katarzyna Markiewicz z UMCS w Lublinie.
– Owszem, dzieci zawsze bawiły się w wojnę – kontruje prof. dr hab. Maria Braun-Gałkowska, psycholog z lubelskiego KUL. – Ale też zawsze wyrastali z nich agresywni dorośli, którzy toczyli potem wojny prawdziwe!
Eliminacja przeciwnika
Wojna, walka i broń towarzyszą człowiekowi od wieków. Dzieci zaś, bawiąc się, zwykle naśladują dorosłych. Uczą się świata, nie tylko obserwując najbliższych. Korzystają też z książek, telewizji czy Internetu.
– We wszystkich źródłach informacji mali chłopcy widzą, jak duzi chłopcy walczą i przynosi im to chwałę – mówi dr Aneta Borkowska, psycholog kliniczny z UMCS. – Potem odtwarzają tę walkę w zabawie.
Ważne jest, by, jak radzi prof. Braun-Gałkowska, wychowywać dzieci „do życzliwości”.
Nie da się jednak wymazać z ich świadomości pojęcia wojny ani też wyeliminować jej zupełnie z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta