Najłatwiej podnieść podatki...
Dlaczego najmocniej obciążamy podatkami tych, którzy niezbędni są nowoczesnej gospodarce i nowoczesnemu państwu, ową od dwudziestu lat postulowaną „klasę średnią”, będącą ostoją liberalnej demokracji i wolnego rynku? – pyta publicysta
Dziurę w dachu trzeba naprawiać podczas słonecznej pogody, a nie wtedy, gdy pada. Ta prosta prawda niestety obca była kolejnym rządzącym Polską ekipom, które doskonale wiedziały, iż finanse publiczne zorganizowane są w sposób urągający zdrowemu rozsądkowi, marnotrawczy, wyłączający wielkie ich obszary spoza jakiejkolwiek racjonalności i kontroli – ale nie kwapiły się do podejmowania odpowiednich środków zaradczych.
Nawet skromna i bardzo ograniczona próba uporządkowania wydatków państwa podjęta przez Jerzego Hausnera skończyła się natychmiastową rejteradą stojącej za nim partii i demonstracyjnym odcięciem się przez jej liderów od wszelkich pomysłów naruszania stanu rzeczy.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości zdołał wprawdzie przygotować projekt budżetu zadaniowego, ale zajęty ważniejszym w przekonaniu ówczesnego premiera oczyszczaniem struktur państwa z nieformalnych powiązań nie próbował nawet umieścić go w swoich priorytetach; rząd Platformy odłożył ten projekt na półkę i w czasie, gdy gospodarcza koniunktura wydawała się pewna, podporządkował swe działania rzuconemu ad hoc medialnemu hasełku: „wchodzimy do strefy euro w 2012”.
Słuszne pomysły
Teraz, gdy się stało to, co prędzej czy później stać się musiało, to znaczy koniunktura się skończyła i rozdęte, nieracjonalne finanse publiczne zagrożone zostały trudnym do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta