Niemiecki kult wypędzeń
Dlaczego 64 lata po wojnie kwestia krzywd wypędzonych zamiast przejść do historii wciąż jest politycznym argumentem dla niemieckich partii? – pyta publicysta „Rzeczpospolitej”
Polska dyplomacja od dłuższego czasu prowadziła delikatne starania mające skłonić Angelę Merkel do ograniczenia w partyjnych dokumentach CDU/CSU odniesień do powojennych przesiedleń i kultywowania ich pamięci. Ogłoszony w ostatni poniedziałek „Regierungsprogramm” – czyli manifest wyborczy niemieckiej chadecji – niestety polskich oczekiwań nie spełni.
Wręcz odwrotnie. Wszystko, co mogło nas niepokoić, w partyjnym dokumencie się znalazło. Nawet „Gazeta Wyborcza” – co rzadkie – przyznała, że się przeliczyła, biorąc na serio sygnały od części polityków rządzącej chadecji obiecujące „rozwodnienie” kwestii przesiedleń w manifeście CDU.
Zakładnik „wypędzonych”
Co zwraca uwagę w części programu dotyczącej polityki historycznej? Przede wszystkim program CDU/CSU wyraźnie podkreśla samodzielne prawo Związku Wypędzonych (BdV) do obsadzenia przyznanych mu ustawowo miejsc w radzie „Widocznego znaku”. W praktyce oznacza to, że Erika Steinbach po bardzo prawdopodobnym zwycięstwie chadecji w wyborach może zająć fotel w radzie tej placówki. Choć jeszcze niedawno rząd Donalda Tuska ogłaszał z triumfem, że przekonał Angelę Merkel do trzymania szefowej ziomkostw poza radą. Jednak szefowa CDU uległa presji coraz silniejszej w koalicji CSU, która z obrony „naruszonej czci” Eriki Steinbach uczyniła swój punkt honoru.
Teraz na drodze szefowej ziomkostw może stanąć tylko – hipotetycznie –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta