Dojrzałam do spowiedzi
Kayah mówi o nowej płycie, chwilach samotności w Rio de Janeiro i wychodzeniu na scenę, gdy ma ochotę wyć pod stołem
Rz: Nagrała pani płytę pełną zwierzeń. To odpowiedź na zalew tandety czy ukłon w stronę modnego smooth jazzu?
Kayah: Kiedy tworzę, nie analizuję. Moja sztuka jest szczera i impulsywna. Nie rozmyślam, jak schlebiać gustom. Dopiero, gdy album nabiera kształtu, decyduję, które piosenki wyrzucić, by był spójny. Na „Skale” nie znalazły się akurat te, które miały większe szanse na emisję w radiu. Chociaż nie przesadzałabym z trudnością przebicia się na antenę.
Przecież polscy artyści tak narzekają na dyktat radiowców!
Nie jest łatwo, obowiązują formaty, hity lat 80. itp., ale myślę, że wszystko nadaje się na antenę. Nie robię płyty dla radiowców. Żaden z muzyków mojej wytwórni nie zastanawia się, czy ktoś zagra jego piosenki. Jako artystka i tak nie mam na to wpływu, więc działam w zgodzie ze sobą.
Mamy słuchać tej płyty jak spowiedzi?
A która z moich płyt nią nie była? Na „Skale” jest mnóstwo uniwersalnych treści, każdy może się z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta