Zabiłem, gdy miałem 20 lat
Wenecja 2009: „Lebanon” (Liban) Samuela Maoza zdobył Złotego Lwa na zakończonym w sobotę festiwalu filmowym
Swoją nagrodę 47-letni Izraelczyk zadedykował „tysiącom żołnierzy na całym świecie, wracającym z wojen. Ludziom, którzy normalnie żyją, zakładają rodziny, wychowują dzieci, ale noszą w sobie bolesne wspomnienia tego, co przeżyli”. – Mam nadzieję, że mój film pozwoli nam zrozumieć, kim jesteśmy i kim nigdy nie będziemy, jeśli nie potrafimy przerwać toczących się stale wojen – powiedział.
„Liban” to kolejny izraelski obraz, w którym reżyser rozlicza się z własną młodością. Wcześniej uczynili to Joseph Cedar w „Twierdzy Beaufort” i Ari Folman w „Walcu z Bashirem”. Wszyscy jako dwudziestolatkowie brali udział w wojnie izraelsko-libańskiej. Przez lata nie byli w stanie dojść do siebie, oswoić obrazów koszmaru. Folman wyparł je z pamięci i, chcąc się rozliczyć z przeszłością, zaordynował sobie w „Walcu...” terapię wstrząsową. Maoz nie zapomniał nigdy. Musiał zrobić „Liban”, żeby zacząć żyć w pokoju:
– Kiedy wróciłem do domu, matka przytuliła mnie i zaczęła płakać ze szczęścia. Dziękowała mojemu zmarłemu ojcu, Bogu i wszystkim świętym za opiekę, za to, że wróciłem bezpiecznie, cały i zdrowy. Nie zauważyła, że wcale nie byłem cały i zdrowy, że jej syn umarł w Libanie i przyciska do siebie pustą muszlę.
25 lat później Maoz nakręcił „Liban”. Udowodnił, że do opowiedzenia prawdy o wojnie nie są potrzebne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta