Hipopotam nie odpuszcza
Co roku, na początku stycznia kilka tysięcy ludzi gotowych pocić się w dzień i marznąć w nocy w tuareskich namiotach rozbija obóz na pustynnych wydmach, by wziąć udział w wielkiej muzycznej fecie
To nieprawda, że Timbuktu jest zapyziałą dziurą na końcu świata. Zachodnie przewodniki tak piszą po to, by podkreślić, jak okazałe było to miasto w przeszłości i jak nisko upadło. Owszem, nie ma tu już 100 tysięcy mieszkańców jak jeszcze pięć wieków temu, tylko niecałe 20. W barach nie tłoczą się gromady kupców z Trypolisu i Maroka, którzy od XIII wieku przybywali do Timbuktu kupować złoto i niewolników w zamian za produkowane w Europie tkaniny, konie i sól przywożoną po drodze przez pustynię. Nie ma wspaniałych bibliotek wypełnionych arcydziełami islamskiej literatury, nie ma tysięcy naukowców, którzy uczyli studentów przybywających z miejsc tak odległych jak Mekka czy Bagdad.
To wszystko rozpadło się w pył po inwazji wojsk najemnych prowadzonych przez hiszpańskiego Maura o imieniu Judar w 1591 roku. Od tego czasu Timbuktu nie wróciło do dawnego blasku, choć przez następnych 250 lat nikt o tym nie wiedział, bo miasto było dla świata niedostępne. Przez lata rósł mit ukrytego wśród piasków pustyni miejsca magicznego i budzącego grozę, zwłaszcza wśród niewiernych.
To tutaj prowadziły drogi wielkiego szkockiego odkrywcy Mungo Parka, który próbował dostać się do Timbuktu od strony zachodniego wybrzeża Afryki. Anglik Gordon Laing wybrał drogę z Trypolisu przez Saharę i jako pierwszy Europejczyk dotarł do miasta w 1826...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta