Nie jestem trendy
Andrzej Sikorowski o płycie „Sprawa rodzinna” nagranej z córką Mają
Rz: Ukazał się drugi album pana i Mai. Czy grupa Pod Budą jeszcze istnieje?
Andrzej Sikorowski: Przez połowę życia grałem pod jej szyldem. Wciąż występujemy, jeśli tylko kontrahent jest w stanie sprostać naszym warunkom. Głównie jednak mam frajdę, sprawdzając się sam oraz występując z Majką. Przeżywam drugą młodość. Widzę, jak się wokalnie rozwija. Absorbuje uwagę nie tylko dlatego, że jest urodziwą blondynką. Musi udowodnić znacznie więcej niż inne wokalistki – że nie jest tylko córką swojego ojca.
Pomiędzy ojcem a córką wytwarza się wyjątkowa relacja. Trzeba uważać, żeby nie zepsuć dziecka, a z siebie nie zrobić pantoflarza…
Córki bywają dla ojców kobietami idealnymi, bo są do nich bardziej podobne mentalnie niż żony, a dzięki kobiecej intuicji wiedzą, który guzik nacisnąć, żeby uruchomić właściwą reakcję tatusia. Wiele zależy od matki. Powinna być przeciwwagą dla ojcowskiej nadopiekuńczości. U nas dodatkowe znaczenie miało to, że Maja jest jedynaczką. Miałem poczucie winy, że wychowuję córkę z doskoku, bo ciągle byłem w trasie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta