Ojciec tylko po narodzinach
Marek N. podejrzewał, że żona usunęła ciążę. Okazało się, że do dziecka nienarodzonego nie ma żadnych praw
– Chciałem, żeby moje dziecko się urodziło, nie godziłem się, by je zabić – mówi „Rz” Marek N.
Opowiada, że żona poinformowała go, iż jest w ciąży. Pokazała testy ciążowe. Kobieta jednak nie chciała narodzin dziecka. Mąż był innego zdania, więc wyprowadziła się do rodziców.
– Kilka dni później wykrzyczała mi, że nigdy w ciąży nie była – opowiada N. Na własną rękę ustalił, że była w tym czasie u dwóch ginekologów. Podejrzewał, że pomogli jej w aborcji.
Ponieważ jako ojciec nie godził się na zabieg, 3 listopada 2008 r. o sprawie zawiadomił prokuraturę.
Po trzech tygodniach Prokuratura Rejonowa w Myszkowie (Śląskie) umorzyła śledztwo, nie dopatrując się przestępstwa. N. złożył zażalenie do sądu. Ten uznał, że śledztwo trzeba przeprowadzić ponownie (prokuratura nie wyjaśniła wizyt u lekarzy i nie przeprowadziła konfrontacji ginekologów).
Jestem tu nikim
W...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta