Pieniądz wrażliwy na płeć
Budżety uwzględniające na równi potrzeby kobiet i mężczyzn w krajach skandynawskich, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Irlandii czy nawet Kraju Basków są już normą. W Polsce to wciąż egzotyczna i nie do końca zrozumiała ciekawostka
Na rzucone znienacka podczas dyskusji (nawet na tematy gospodarcze) hasło „gender budget” brwi rozmówców unoszą się do góry i każdorazowo zapada konsternacja. Pada też sakramentalne pytanie: – To taki budżet układany przez kobiety, w idealnym świecie jak z filmu „Seksmisja”, prawda? Nieprawda.
Australijski wzorzec
– Nie mówimy o budżecie kobiecym, ale wrażliwym na płeć. A taki z definicji odzwierciedla potrzeby obu płci, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Z tej perspektywy rozpatruje się każdą formę publicznych wydatków, jak programy inwestycyjne czy pomoc społeczna, a także dochodów, jak cła, akcyzy i inne podatki – tłumaczy w takiej sytuacji Zofia Łapniewska, ekonomistka i feministka, koordynatorka pierwszego w Polsce badania nad budżetowaniem pod kątem płci. I uśmiecha się, bo do takich pytań w ciągu kilku lat zajmowania się tematem gender budgetingu już zdążyła się przyzwyczaić.
Nie zrozumiałby ich natomiast mieszkaniec antypodów. Tam już w 1984 r. Rhonda Sharp, profesor ekonomii Hawke Research Institute for Sustainable Societies na University of South Australia, po raz pierwszy sformułowała teoretyczne podstawy budżetowania wrażliwego na płeć. Chodziło – mówiąc najprościej – o to, by przy planowaniu analizować skutki poszczególnych dochodów i wydatków finansów publicznych na wyrównywanie szans kobiet i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta