Mundial wyludnił ulice
Koszulki w barwach reprezentacji grających finałowy mecz, szaliki, czapki, wuwuzele. Meksykańska fala, dzikie tańce radości kibiców Hiszpanii i łzy porażki tych, którzy dopingowali drużynę Holandii – warszawiacy przeżywali mundial, jakby grała tam reprezentacja Polski.
Niedzielny wieczór minął w stolicy pod znakiem finału mistrzostw świata. Po godz. 20 ulice wymarły, tłoczno zrobiło się w pubach i ogródkach piwnych, w których wyświetlano mecz Hiszpania – Holandia.
Gorąco było przed sceną letnią Złotych Tarasów, gdzie w restauracji Tapa y Toro kibicowali swojej drużynie m.in. Hiszpanie mieszkający w Warszawie.
Gdy w dogrywce Andres Iniesta strzelił decydującego gola, gorąca południowa krew dała o sobie znać. W górę poleciały czapki, a nawet buty. Grupa kibiców wykonała pod sceną dziki taniec z flagą, budząc oburzenie ochroniarzy. W tym samym czasie w ogródku obok żeńska część publiczności zaczęła tańczyć na krzesłach i stołach.
– Jest mundial, Hiszpania strzeliła gola, to nam wolno – uzasadniały kobiety.
Bastionem mieszkających w stolicy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta