Obrońca zwierząt o smutnej przeszłości
Kim jest szef Straży dla Zwierząt, której Polacy podarowali w tym roku prawie 300 tys. zł?
Straż dla Zwierząt ma na swym koncie dużo spektakularnych akcji. O wielu z nich donoszą media, a najgłośniejsze to pacyfikacja pseudohodowli psów z Halinowa i wywóz zaniedbanych koni z Czerska koło Góry Kalwarii. Historie chwytają za serce.
Podejmuje co najmniej pół tysiąca interwencji w obronie zwierząt rocznie. Wśród innych organizacji pożytku publicznego wyróżniają ją mundury.
Wielkie pieniądze
Komendantem głównym Straży dla Zwierząt jest 46-letni Mateusz Jakub Janda, kiedyś Jacek Fic (nazwisko zmienił w 2005 r.). Wie, jak zadbać o reklamę. Fotografuje się z celebrytami, np. piosenkarzami Ivanem Komarenką i Kasią Kowalską (jest ambasadorką straży). Prezentował straż na ubiegłorocznym festynie organizowanym przez parę prezydencką Lecha i Marię Kaczyńskich. Był też zaproszony na
Święto Policji w Powsinie.
Kiedy w lutym cała Polska śledziła los dryfującego na krze psa, którego w końcu uratowali marynarze, Janda ruszył do
Gdyni, by wręczyć im odznakę Straży dla Zwierząt. Gdy z kolei Straż zaopiekowała się bezdomnym kotem wałęsającym się pod Kancelarią Premiera, Donald Tusk przyznał jej 7 tys. zł darowizny.
Janda jest też ulubieńcem dziennikarzy. Wspólnie z Ogólnopolskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami „Animals” przyznaje przedstawicielom mediów statuetki Przyjaciel Zwierząt. – Umie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta