Co gryzie Amerykę?
Wprawdzie Barackowi Obamie sen z powiek spędza wciąż konflikt z talibami, lecz tysiące zwykłych Amerykanów skupiają się na walce z wrogiem, który tajne obozy założył w ich własnych łóżkach
Nowy Jork, Filadelfia, Detroit, Cincinnati, Chicago, Denver, Waszyngton, Los Angeles i Boston to miejsca, w których wróg przypuścił najostrzejszy szturm. I chociaż do oporu przed niespodziewanym najeźdźcą używa się zarówno broni chemicznej, jak i specjalnie tresowanych psów, to armie pluskiew z tygodnia na tydzień przelewają coraz więcej amerykańskiej krwi.
Kontratak owadów, które w rozwiniętych krajach Zachodu od kilkudziesięciu lat uważano już za praktycznie wytępione, kompletnie zaskoczył Amerykanów.
– Stanęliśmy u progu światowej pandemii pluskiew. Ten problem nie dotyczy bowiem tylko Stanów Zjednoczonych, ale również Kanady i Europy – przekonuje w rozmowie z „Rz” Missy Henriksen, wiceprezes National Pest Management Association ds. Public Relations. Pluskwy zostały uznane za jedne z najtrudniejszych szkodników do wytępienia. Znane są bowiem między innymi z tego, że nie łamią żadnych ustaw o zakazie dyskryminacji.
– Wprowadzają się zarówno do brudnych, jak i do bardzo czystych pomieszczeń. Nie bardzo dbają o to, w jakich warunkach mieszkają. Chodzi im tylko o ludzi – ostrzega Missy Henriksen. Można więc je dzisiaj spotkać zarówno w obskurnym motelu za 40 dolarów, jak i w dziesięciokrotnie droższym pięciogwiazdkowym hotelu.
O tym, że nawet najbogatsi Amerykanie nie mogą się czuć bezpiecznie, świadczą zwierzenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta