Docenić Palikota
Kto lekceważy Janusza Palikota jako medialnego błazna, wzorem pewnych publicystów prawicy, albo „śmiecia”, jak prof. Jadwiga Staniszkis, robi duży błąd.
Palikot jest wschodzącą gwiazdą polityki polskiej. To krew z krwi, kość z kości tej masy, którą wyniosła do pieniędzy transformacja. W wywiadzie rzece „Ja, Palikot” mówi Cezaremu Michalskiemu, że wzbogacił się uczciwie, na ile pozwalały lata 90. Jeśli to prawda, należy mu się szacunek za awans społeczny. Dawał łapówki dla obrony swoich firm, a nie wygrania ustawianych prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, jak inni. Epitet „dorobkiewicz” jest komplementem w jego wypadku. Nie kradł majątku narodowego, jak nomenklatura partyjna i esbecka. Został milionerem własną pracą, zaspokajając popyt rynku. Co z tego, że na skrzynki, tanie wina, wódki? To nie świadczy źle o klasie jego umysłu, ale nabywców. Dawał im, czego chcieli. Tak samo daje dzisiaj, urządzając tandetne skandale.
Wyczuwa stan ducha swojej publiczności, jeśli słowo „duch” nie jest tu za duże. Po polityce inteligentów nadszedł czas półinteligentów. Ci kupują inteligentów na pęczki za gotówkę lub świadczenia w naturze. Albo tym, że imponują odwagą dziecka, które nie wie, co czyni. Bo czy wiedział, w co się wda, szczując na prezydenta? Mam nadzieję, że nie. To są ludzie często dobrze wykształceni, ale nie mądrzy raczej cwani. Mądrość skłania ku powściągliwości i dobroci. A Palikot mówi, że nie ma hamulców w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta