Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Trzeba umrzeć, potem się zobaczy

23 października 2010 | Plus Minus | Agnieszka Rybak
autor zdjęcia: Mirosław Owczarek
źródło: Rzeczpospolita

Jest elitarny. Jego bohaterowie zapisali się w historii Polski. Czytelnikami zaś są nieliczni, którym skrót PSB kojarzy się nie z siecią hurtowni, lecz z „Polskim słownikiem biograficznym”

Zagrzebani w biografiach, pochyleni nad ludzkimi losami redaktorzy opracowują właśnie hasła na „Sz”. Rówieśnicy „Polskiego słownika biograficznego”, od dawna na emeryturze, w spokoju karmią gołębie na krakowskim rynku. A ci, którzy mają szansę trafić do jego kolejnych wydań, właśnie tworzą historię. Redakcja działa w Krakowie od 75 lat. Polacy w pisaniu swej historii potrafią być konsekwentni.

Jak na szczudłach

Władysław Konopczyński, profesor Katedry Historii Polski na Uniwersytecie Jagiellońskim – mężczyzna w sile wieku, niedawno skończył pięćdziesiątkę – krocząc ulicami Krakowa w pogodny styczniowy dzień 1931 r., musiał czuć satysfakcję. W końcu dopiął swego! Człowiek niepozornej postury, syn kierownika ruchu kolei nadwiślańskiej już za życia dorobił się legendy. Studenci opowiadali o nim anegdoty, że korektę potrafi wykonywać, jadąc na rowerze z rodzinnego Młynika do Krakowa. Nie unikał fizycznych wyzwań: uparcie ćwiczył chodzenie na szczudłach i dumny ze swych osiągnięć uwiecznił je na fotografii.

Endek z przekonania, przez cztery lata był posłem. Nie zapisał się dobrze w dziejach polskiego parlamentaryzmu – to on wniósł projekt wprowadzenia „numerus clausus”, czyli ograniczenia liczby studentów pochodzenia żydowskiego.

Jednak zawsze drzemało w nim pragnienie, by dokonać rzeczy wielkiej. Marzył o stworzeniu dzieła na miarę brytyjskiego Dictionary of National...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8760

Spis treści
Zamów abonament