Carringtonowie polskiej gospodarki
Zaczynali od bazarów i garaży. Dziś firmy, które zapaleńcy tworzyli po 1989 roku, gdy w Polsce odradzał się kapitalizm, odważnie walczą o klientów ze światowymi gigantami
W albumie rodzinnych fotografii Andrzeja Kowalskiego ważne miejsce zajmuje zdjęcie jego krewnych, nad którymi znajduje się logo firmy Sante. Napisali je flamastrem na zwykłej kartce. Pomysł na fotografię wzięli z serialu „Dynastia”, który królował wówczas w polskiej telewizji.
Był początek lat 90. i Kowalski wierzył, że niczym Carringtonowie stworzy rodzinną korporację. Dziś spółka Sante to czołowy producent zdrowej żywności w Polsce i lider rynku muesli, o który walczą tacy globalni giganci, jak Nestle czy Dr Oetker.
Firm, które powstały od zera na przełomie lat 80. i 90. i wyrosły na liczących się graczy nie tylko w kraju, ale i za granicą, jest znacznie więcej.
– Po ponad 20 latach nikt nie może mieć wątpliwości, że polscy przedsiębiorcy wykorzystali w pełni możliwości, które przyniosły przemiany ustrojowe – uważa Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.
Drzwi uchylone lekko dla rzemieślników i tzw. prywaciarzy w socjalizmie na oścież otworzyła ustawa z grudnia 1988 r. o działalności gospodarczej – znana jako ustawa Wilczka.
Sadowski zwraca uwagę, że była ona konstytucją polskiej wolnej przedsiębiorczości i filarem cudu gospodarczego przełomu lat 80. i 90. Jej sztandarową zasadą było hasło: co nie jest zakazane, jest dozwolone.
– Z dnia na dzień zaczęły się pojawiać setki tysięcy małych przedsiębiorstw. Badania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta