Promieniowanie ikony
Jerzy Nowosielski przywrócił sztuce współczesnej zerwaną więź z sacrum
Drogi sztuki i religii zaczęły się rozchodzić w renesansie. Sztuka religijna zaczęła żyć własnym życiem, oderwanym od „świeckiego". U Nowosielskiego nie ma podziału na sacrum i profanum. Świat odzyskuje jedność, bo artysta jest mistrzem syntezy.
Nowosielski wychowany w tradycji Kościoła prawosławnego od młodości był zafascynowany stylem ikon bizantyjskich. – Na ikonie uczyłem się malarstwa – mówił.
Większość życia spędził w Krakowie, ale w młodości razem z ojcem odwiedzał Ławrę Poczajowską na Wołyniu, a kiedy wybuchła wojna, wraz z rodzicami znalazł się we Lwowie. I tam w Muzeum Ukraińskim pełnym ikon przeżył nagły wstrząs i olśnienie:
– Pierwszy raz spotkałem się z wielką sztuką w takim stężeniu i w takiej ilości. Wrażenie było tak silne, że tego spotkania nigdy nie zapomnę. Patrząc, odczuwałem po prostu ból fizyczny... Nie byłem w stanie przejść z jednej sali do drugiej – wspominał.
Gdy do Lwowa weszli Rosjanie, rodzice, chcąc uchronić syna przed wcieleniem do wojska, namówili go w 1942 roku, by ukrył się w podlwowskiej Ławrze św. Chrzciciela. W nowicjacie spędził kilka miesięcy. Tam też zaczął się uczyć ikonopisania. Pobyt w klasztorze przerwała choroba. Kiedy podczas...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta