Wielka ucieczka przed Kaddafim
Tysiące ludzi przepływają przez jedyne przejście graniczne Libii z Egiptem. – To był koszmar – mówią
Na przejściu granicznym pod egipskim miasteczkiem Salum (około 700 km na północny zachód od Kairu) kłębi się tłum. Tysiące ludzi opuszczają Libię i z zazwyczaj niewielkim dobytkiem wkraczają na pas ziemi egipskiej, która jawi im się jako bezpieczna przystań. To paradoks, bo jeszcze dwa tygodnie temu to Egipt, wcześniej niż Libia ogarnięty rewolucją, był miejscem na tyle niebezpiecznym, że uciekali z niego zachodni turyści.
Uciekinierów z Libii wita nietypowa o tej porze roku burza piaskowa, wiatr wieje niemiłosiernie, a ziarenka piasku wdzierają się w każdy skrawek ubrania, w oczy i we włosy.
– To był koszmar. Wojska szalonego dyktatora strzelały do ludzi, widziałem bombardowania cywilnego lotniska w Bengazi – opowiada 30-letni Abduh, wysoki Egipcjanin, który imał się każdego niewymagającego kwalifikacji zajęcia w tym drugim co do wielkości mieście Libii, od kilku dni poza kontrolą Muammara Kaddafiego.
Lepiej wykształcony...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta