Taniec piękny i okrutny
Darren Aronofsky o nowym filmie „Czarny łabędź” z Natalie Portman w roli głównej. Od piątku w kinach
RZ: Czy to prawda, że przed laty chciał pan zrobić film o miłości wrestlera i tancerki?
Darren Aronofsky: Kiedyś rzeczywiście przyszło mi to do głowy, ale potem myślałem już o tych postaciach rozdzielnie. Dziś po premierach „Zapaśnika” i „Czarnego łabędzia” krytycy te dwa tytuły łączą.
Nie bez powodu. Balet jest sztuką wysublimowaną i szanowaną, wrestling – brutalną i pogardzaną, jednak ambicje i namiętności bohaterów pana filmów są takie same.
Na tym polega piękno kina. I w ogóle piękno sztuki. Opowiadając o pięćdziesięcioletnim, kończącym się zapaśniku lub o młodej, wchodzącej w życie balerinie, możesz dostrzec, jak bardzo są do siebie podobni.
W „Zapaśniku” zaskoczył pan widzów tradycyjnym filmowym językiem. Teraz znów pokazał pan przenikanie rzeczywistości i świata wyobraźni czy wręcz chorego umysłu.
Recenzenci zawsze starają się znaleźć klucz do twórczości artysty. Czasem dość niesłusznie szufladkując go. Ja nigdy nie zastanawiam się nad wyborem stylu. To proces nieświadomy. Stwierdzenie, że temat determinuje formę, jest banałem. Ale tak właśnie jest.
Co zatem jest świadome? Co decyduje, że zaczyna pan pracować nad filmem?
Na ogół bohater – musi mnie zaciekawić. Czasem na początku jest też idea albo obraz, który za mną chodzi. W przypadku „Zapaśnika” najpierw był starzejący się wrestler, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta