Polska się budzi, wracają wielkie nadzieje
Wygrana z Koreą Płd. 25:20 daje awans do drugiej rundy
Pierwszy raz było tak blisko porażki. Polacy wyszli na prowadzenie dopiero w 43. minucie. Ale to był inny mecz niż te ze Słowacją czy Argentyną. W nich zawodnicy Bogdana Wenty irytowali prostymi stratami i gubieniem kroków.
Tym razem wszystko wydawało się przemyślaną taktyką. Polacy nie pozwalali rywalom uciec zbyt daleko, a później, gdy tylko zobaczyli moment słabości Koreańczyków, rzucili im się do gardeł i nie pozwolili podnieść. Zdobyli siedem goli z rzędu, tracąc tylko jednego, i utrzymali zwycięstwo do końca.
– Przez 50 minut graliśmy bardzo skoncentrowani, wiedziałem, że nie może się skończyć źle. W pierwszej połowie brakowało tylko skuteczności w ataku – mówił Sławomir Szmal, wybrany najlepszym zawodnikiem meczu.
Mecz z Koreą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta