Koniec ery politycznych singli
Nawet znane twarze bez wsparcia dużych partii nie mają szans na odgrywanie znaczącej roli
Adam Bielan nie jest już w PJN. Został wykluczony w związku z podejrzeniami o próbę rozbicia tej partii. Nie wraca też do PiS. Jest politycznym singlem i jeśli nie sprzymierzy się z którąś z partii, skazany jest na porażkę.
– Ci, którzy chcą funkcjonować poza którymś z czterech największych ugrupowań, nie mają większych szans. Bo polska scena polityczna się stabilizuje. Zbliża się koniec ery białych, samotnych żagli – ocenia Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Chełpliwe przekonanie
Jego zdaniem tę tezę potwierdzają „powroty do Canossy" Leszka Millera, Józefa Oleksego, Kazimierza M. Ujazdowskiego czy Ludwika Dorna.
Wszyscy oni przeprosili się z dużymi partiami, z którymi kiedyś współpracowali. Mają na koncie próby tworzenia własnych ugrupowań.
Miller opuścił SLD w 2007 r., po tym gdy mimo rekomendacji łódzkiego Sojuszu nie trafił na listy wyborcze do Sejmu. Partią rządził wtedy Wojciech Olejniczak. Były premier wystartował do Sejmu z list Samoobrony. 4142 głosy nie wystarczyły, by zdobyć mandat. Miller postanowił jednak założyć nową partię – Polska Lewica. Dziś te decyzje ocenia jednoznacznie: były błędne. – Kierowało mną takie chełpliwe, intuicyjne przekonanie, że pojedynczy polityk o znanym nazwisku może się przebić do najwyższego kręgu – mówi „Rz".
Co podcięło mu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta