Nożownicy zamiast dżentelmenów
Zaufanie nigdy nie było mocną stroną III RP, lecz ostatnie lata to prawdziwy krach. Ogromna w tym wina Platformy – żadne ugrupowanie nie zrobiło tak wiele, żeby zaufanie na podstawowym poziomie zastąpić wrogością. Inni – w tym PiS – także nie są bez winy – zauważa publicysta
Gdyby spytać Polaków, jaką debatę pomiędzy głównymi oponentami w wyborach parlamentarnych zobaczyliby najchętniej, odparliby zapewne, że po prostu żywą, nawet żywiołową, choć nie chamską i nie napastliwą, wymianę argumentów. Każdy z uczestników byłby w stanie zaprezentować własne pomysły i oceny oraz starać się dowieść, dlaczego warto je wesprzeć.
To nie jakieś wyidealizowane wyobrażenie. Tak przebiegająca dyskusja wciąż jest standardem w wielu systemach politycznych, z amerykańskim na czele. Nie wyklucza przecież ani ostrego politycznego sporu, ani stosowania politycznego marketingu w całej kampanii. Jest miejsce na ostre sądy i wytykanie błędów oponenta. Tyle że sednem nie są sprytne erystyczne zagrywki, ale odpowiedź na problemy, zarzuty i wątpliwości. Aby jednak debata – i ta w wąskim, i ta w szerszym znaczeniu – mogła tak wyglądać, konieczne jest minimum wzajemnego zaufania na kilku poziomach. Zaufania, którego w III Rzeczypospolitej nigdy nie było w nadmiarze, a dziś mamy jego dotkliwy, wręcz groźny deficyt.
Kosa pod żebro
Po pierwsze – zaufanie muszą mieć do siebie sami politycy. Rzecz jasna nie idzie tutaj o utopijny stan wzajemnej miłości. Takie wyobrażenia o polityce może mieć tylko dziecko lub ktoś skrajnie naiwny. Rudymentarne zaufanie musi dotyczyć podstawowych reguł gry, co do których politycy będą mieli pewność, że przeciwna...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta