Jestem silna, zniosę każde ciśnienie
Z Kate Winslet rozmawia Barbara Hollender
Rz: Coraz częściej świetni reżyserzy i znakomici aktorzy pracują dla telewizji. To efekt kryzysu? Mniejszej liczby dobrych propozycji?
Kate Winslet: Kino niezależne rzeczywiście przechodzi trudny okres. Niektórzy twierdzą, że łatwiej dostać pieniądze na naszpikowaną efektami specjalnymi megaprodukcję, która gwarantuje potem wysokie wpływy, niż na obraz o średnim budżecie. Studia znacznie ostrzej określiły granice swojego ryzyka. Ich szefowie długo roztrząsają, co jeszcze się opłaci, a co już może przynieść stratę finansową. Działają pod presją, ani na chwilę nie zapominając o cyfrach, które zaczynają spływać na ich biurka w weekend otwarcia filmu. Dlatego coraz częściej najciekawsze propozycje przychodzą właśnie ze stacji kablowych. HBO ma już dzisiaj renomę znakomitej wytwórni.
Nie miała więc pani wątpliwości, czy przyjąć rolę w „Mildred Pierce"?
Oczywiście, że nie. Gdyby ktoś zaproponował mi udział w ciągnącej się latami soapoperowej papce, powiedziałabym „nie". Ale przy „Mildred..." w ogóle nie myślałam, że to telewizja. Spotkałam się na planie z interesującym reżyserem Toddem Haynesem i kręciliśmy film. Niższy, telewizyjny budżet wymagał, byśmy się zmieścili w 71 dniach zdjęciowych, więc pracowaliśmy w szaleńczym tempie. Ale mimo to każdą scenę przygotowywaliśmy bardzo starannie. Nasza nowojorska ekipa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta