Nacjonalizm karmiący się mitem antypolskim
Litwini, uważając wileńskich Polaków za spolonizowanych rodaków i walcząc z wpływami polskimi, zrazili do siebie miejscową ludność. Ten błąd popełniają do dzisiaj – ocenia ekspert od spraw wschodnich
Już rok temu, kiedy współuczestniczyłem w opracowywaniu raportu przedstawiającego stan polskojęzycznych szkół na Litwie, doszedłem do wniosku, że są one słabo dofinansowane i wyposażone gorzej niż sąsiednie szkoły litewskojęzyczne. Bierze się to stąd, że szkolnictwo polskojęzyczne jest w większości na utrzymaniu samorządów (zdominowanych przez Polaków), szkolnictwo litewskojęzyczne zaś podlega administracji państwowej (zdominowanej przez Litwinów i mającej większe możliwości finansowe).
W praktyce wygląda to tak, że obok niszczejących „polskich" placówek powstają nowoczesne „litewskie". Te ostatnie też oczywiście są potrzebne. Trudno jednak zrozumieć, dlaczego sponsorowana z budżetu państwa nowoczesność ma być adresowana tylko do ludności litewskiej lub chcącej się lituanizować. Przecież litewscy Polacy też płacą podatki.
Litwini, którzy są autorami reformy oświaty, twierdzą, że ma ona pomóc Polakom w ich dalszej karierze. Co w obywatelskim państwie prawa powinno być ważniejsze: realizowanie przez obywateli własnych aspiracji (nawet jeżeli miałoby to im utrudniać życie) czy uszczęśliwianie ich na siłę przez urzędników i polityków? Nie można również nie zauważyć, że Polacy, mimo że mają pod górkę, a może właśnie dlatego (trudności zazwyczaj hartują charakter), dobrze sobie radzą w późniejszym życiu. Procent...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta