Polecam - Marcin Flint
Robert Rodriguez w swoich filmach pozwalał sobie na wszystko – na ekranie widzieliśmy wszystko, co może stworzyć chora wyobraźnia, zombi, wampiry, niemożliwych do zabicia mocarzy z drutem brzytwiastym na podorędziu, grajków z arsenałem ukrytym w futerale. Szalona kinematografia wymagała odpowiednio klimatycznej muzyki. I takiej dostarczali mu kiedyś meksykańsko-amerykańscy rockmani z grupy Tito Larriva & Tarantula. Obecnie zespół odcina raczej kupony od przeszłości, co znaczy, że gra dokładnie tak jak kiedyś. Dlatego warto odwiedzić Proximę we wtorek. Kto by nie chciał przywołać tak wybuchowych wspomnień?