Dzieci mało potrzebne
Był czas, gdy małymi dziećmi i podrzutkami zajmowały się towarzystwa dobroczynne, utrzymywane głównie z datków. A kiedy wykarmiły, to wysyłały na wieś, by wychowywali je włościanie. Spory o to, kto ma płacić za żłobki i przedszkola, toczą się do dziś.
rafał jabłoński
Po ostatniej wojnie nowe władze postanowiły zajmować się wszystkim, likwidując niemal całą społeczną inicjatywę. Wielkim sukcesem była „narada robocza kierowniczek warszawskich żłobków" w roku 1951, którą z satysfakcją odnotowały gazety.
Wyższym stopniem socjalistycznej pomocy w wychowaniu najmłodszych był natomiast żłobek – wagon tramwajowy przekazany w grudniu 1949 r. przez robotników wrocławskich robotnikom warszawskim. „Polska Zbrojna" podała, że został on odbudowany w najwyższym standardzie, to znaczy miał ponad 30 łóżeczek oraz bieżącą wodę. Na trasie „między Gocławkiem a dworcem Wschodnim (...) będzie służył do przewożenia dzieci robotniczych do żłobków fabrycznych".
Ponieważ później media o nim już nie wspominają, inicjatywa prawdopodobnie okazała się lekko chybiona. Inna sprawa, że odbudowa takiego wozu we Wrocławiu nasuwa podejrzenia, iż jeździł on w tym charakterze podczas wojny; innymi słowy – pomysł był nie nasz, a narodowo-socjalistyczny.
Bałagan po cesarzu
Pierwszą warszawską instytucją zajmującą się niemowlętami był Dom Podrzutków założony przez księdza Baudouina w latach 30. wieku XVIII.
A potem przyszły czasy napoleońskie, kojarzone dziś ze wspaniałymi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta