Gruzja warta Zachodu
Gruzini marzą o Europie, zachodnim dobrobycie, ale też o zachodniej demokracji – zauważa publicysta „Rzeczpospolitej”
Gruzja zaskoczyła świat i samą siebie. Nie dość, że Micheil Saakaszwili przegrał wybory, nie dość, że podczas wyborów nie odnotowano ewidentnych fałszerstw, nie wybuchły zamieszki, nie postawiono barykad, to jeszcze przegrany prezydent przekazuje pokojowo władzę zwycięskiemu miliarderowi.
Przyszły premier Bidzina Iwaniszwili powołuje do rządu prozachodnio nastawionych szefów MSZ i MSW – Maja Pandżikidze i Irakli Alasania, byłych współpracowników Saakaszwilego, a na przewodniczącego parlamentu wskazuje gorącego zwolennika wejścia Gruzji do UE i NATO, byłego uczestnika rewolucji róż, szefa Partii Republikańskiej Dawida Usupaszwilego.
Być może to tylko zasłona dymna związanego niegdyś z Rosją miliardera, ale wydaje się, że musi on działać w taki właśnie sposób. Wyborcy, choć odrzucili Saakaszwilego, nie chcą wcale wpaść w ramiona Kremla. Oni marzą o Europie, zachodnim dobrobycie, ale też o zachodniej demokracji. To Saakaszwili rozkochał ich w Zachodzie.
Pytanie zatem brzmi, jak przy olbrzymich (uzasadnionych) wątpliwościach wobec Bidziny Iwaniszwilego powinien zachować się Zachód, w tym Polska.
Gruzja powinna dostać zachęcającą ofertę, by jej polityka nie skierowała się zbyt mocno ku Moskwie
Misza – zamordysta i demokrata
Jeszcze miesiąc temu nikt nie uwierzyłby, że Micheil Saakaszwili może...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta