Stępiona czujność
O co tak naprawdę chodzi niektórym dziennikarzom i salonowym autorytetom? Czy naprawdę chcą walczyć z pedofilią jako taką? Czy raczej z pedofilią w Kościele? A może z Kościołem za pomocą pedofilii? – pyta publicystka.
Kiedy dziennikarze mówią o pedofilii wśród księży, od razu pojawiają się próby odpierania zarzutów oskarżeniem, że media „atakują Kościół". Sęk w tym, że czasem nie muszą się specjalnie wysilać, żeby Kościołowi przyłożyć. Księża sami wystawiają się do bicia.
Tak było w przypadku abp. Henryka Hosera, który proboszcza z Tarchomina odwołał dopiero po wyemitowaniu przez TVN reportażu o przestępstwach, jakich miał dopuścić się ks. Grzegorz K. Ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej, choć wiedział o ciążących na kapłanie zarzutach, przez długi czas nie odwoływał go z funkcji, dopuszczając do sytuacji, że skazany nieprawomocnym wyrokiem za molestowanie ministrantów ksiądz, wciąż miał kontakt z dziećmi. Na abp. Hosera spadła także odpowiedzialność za wypowiedzi ks. Wojciecha Lipki, kanclerza kurii, o których powiedzieć, że były nie na miejscu, to nic nie powiedzieć.
Powiedział to, co myśli?
Na medialne pożarcie wystawił się także abp Józef Michalik, sugerując winę dzieci za to, że padły ofiarą molestowania seksualnego. Zwołana niemal natychmiast konferencja prasowa (mistrzostwo świata w wykonaniu rzecznika Episkopatu, ks. Józefa Klocha), przeprosiny i wyraźne zapewnienie, że nikt nie zamierza czynić dzieci winnymi pedofilii, zdają się jednak na nic. Od wtorku dziennikarze od prawej do lewej strony dokonują medialnego linczu na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta