Smerfy, nie harcerze
Film Roberta Glińskiego „Kamienie na szaniec" nie dość, że nie niesie żadnego pozytywnego przekazu, to na dodatek osłabia przesłanie wspaniałej książki. Tylko względy komercyjne uzasadniają reklamowanie go jako ekranizacji lektury szkolnej – twierdzi instruktor ZHR.
W ostatnich dniach ukazało się wiele recenzji filmu Roberta Glińskiego „Kamienie na szaniec", jednak po pokazie przedpremierowym i udziale w spotkaniu autorskim czuję się w obowiązku zabrać głos w dyskusji z trochę innej perspektywy niż większość jej dotychczasowych uczestników. Chcę się podzielić refleksjami o filmie, które traktuję jako wspólne dla wielu z nas, instruktorów i instruktorek harcerskich, urodzonych, wychowanych i pełniących służbę w wolnej Polsce.
Frywolny obraz
Osobom mającym choć minimalne pojęcie o harcerstwie, Szarych Szeregach czy okupacyjnej rzeczywistości początek filmu wygląda na parodię. Harcmistrz prof. Grzegorz Nowik, jeden z najwybitniejszych historyków Szarych Szeregów, który między innymi wytłumaczył niejasności dotyczące przyczyn aresztowania „Rudego", porównuje to do Monty Phytona. Mnie bardziej skojarzył się on ze smerfami płatającymi psikusy Gargamelowi. Dziwię się, dlaczego reżyser, który z takim pietyzmem odmalowuje postacie Niemców, nie był w stanie dopilnować, żeby polscy harcerze, choćby wizualnie przypominali tych rzeczywistych. Od wyglądu się zaczyna, potem jest jeszcze gorzej.
Instruktorzy Szarych Szeregów, harcerscy wychowawcy są pokazani jako niedojrzałe nastolatki, które biegają po mieście z zawadiackimi minami,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta